wtorek, 2 czerwca 2020

Miniaturka: Kompas Dusz (+18) + KONKURS!

Kompas Dusz jest miniaturką z konkursu literackiego, który zakończył się 31.05 na blogu Magiczny Zbiór. Tutaj przedstawiam wersję lekko rozszerzoną, gdyż nie mogłam sobie pozwolić na oddanie pracy w formie takiej jak tu, czyli moim zdaniem skończonej. Z powodu ograniczenia objętości tekstu. 

Opowiadanie to zawiera treści erotyczne.

Jako dodatek ogłaszam mały konkurs. :)

Większość z was pewnie uważa, że oficjalnym tytułem opowiadania, które zazwyczaj jest publikowane na tym blogu nosi tytuł "Słodkie słówka", otóż nie, jestem leniem śmierdzącym i nie wymyśliłam tytułu. Tak więc jest to zadanie dla was. <3

Nagrodą dla zwycięscy będzie wprowadzenie do opowiadania wymyślonej przez niego postaci, która zostanie najlepszym przyjacielem/przyjaciółką naszej Dii na czas nauki. Może to niewiele, jednak daje wam to wpływ na treść opowiadania.

Zgłoszenia przesyłajcie na maila: duska.202@gmail.com

Każde zgłoszenie musi zawierać: w temacie słowo KONKURS, waszą propozycję na tytuł opowiadania, dokładny opis postaci, która będzie wprowadzona jako wasza nagroda (imię i nazwisko, wygląd, cechy charakteru), wasz nick, którym podpisujecie się na bloggerze.

Zwycięzca zostanie ogłoszony za ok. 2 tygodnie.

Zastrzegam sobie możliwość wykorzystania także innej z wysłanych postaci, aczkolwiek nie jest to pewne.

Sander



Kilka miesięcy odbyła się bitwa ostateczna, Hogwart właśnie został odbudowany i za kilka chwil miała zacząć się uczta rozpoczynająca nowy rok nauki. Hermiona wraz z Ginny wysiadały właśnie wysiadały z Hogwart Ekspress na stacji w Hogsmeade, obie w tym roku miały skończyć szkołę.

- Powiesz mi wreszcie, dlaczego rozstaliście się z Ronem? – dopytywała młodsza z dziewcząt.

- To chyba nie jest najlepsze miejsce. – próbowała się wykręcić z odpowiedzi, jak miała powiedzieć swojej przyjaciółce i jednocześnie siostrze byłego chłopaka, że zerwała z nim tylko, dlatego że nie zaspokajał jej potrzeb.

Ginny zmierzyła ją wzrokiem i postanowiła, że nie odpuści tak łatwo. Musi się dowiedzieć, dlaczego ten związek się rozpadł. Wydawali się przecież być przecież tacy szczęśliwi, poza tym Granger mieszkała cały czas w Norze, gdyż Aurory nie znaleźli jeszcze jej rodziców.

*kilka tygodni później*

Hermiona właśnie siedziała w bibliotece w Dziale Ksiąg Zakazanych, do którego jako Prefekt Naczelna miała całkowity dostęp. Szukała właśnie jakiejś ciekawej lektury na coraz to chłodniejsze wieczory, gdy z półki nad jej głową spadła książka i z cichym plasknięciem wylądowała na podłodze. Zaintrygowana dziewczyna podeszła do niej i podniosła chcąc ją odłożyć z powrotem na półkę, jednak gdy spojrzała na okładkę zdziwiło ją to, że owa książka nie ma żadnego tytułu. Zajrzała, więc do środka i jakie było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła pierwsze zaklęcie, które się tam znajdowało. Circuitus Animarum* było zdecydowanie czarem z pogranicza czarnej magii, po rzuceniu go przenosiło czarodzieja wypowiadającego do drugiego czarodzieja o bliźniaczej duszy, co nie było takie złe, w pewnym sensie pozwalało to na poznanie kogoś sobie przeznaczonego, jednak to, że zaklęcie wiązało na zawsze i właściwie nie dało się go zerwać, mogło być już co najmniej kłopotliwe.

Hermiona już pomyślała, że znalazła rozwiązanie swojego problemu z nagabującym ją Ronem i już miała rzucić to zaklęcie, gdy pomyślała, że co jeśli trafi na przykład na kogoś w rodzaju Draco Malfoy’a. To sprawiło, że zrezygnowała jednak postanowiła zachować to zaklęcie w pamięci.

- Zaraz zamykamy. – chwilę później rozległ się głos pani Pince.

To wyrwało ją z zamyślenia, szybkim krokiem udała się do swojego dormitorium. Już podczas śniadania postanowiła, że dziś położy się wcześniej i zamierzała tego postanowienia dotrzymać.

*w tym samym czasie*

Lucjusz od kilku miesięcy nie był w stanie wstać z kolan, które ugięły się pod nim gdy ujrzał na własne oczy konającą Narcyzę. W tej chwili siedział w swoim gabinecie i zastanawiał się głęboko, czy ma rzucić to samo zaklęcie, które kiedyś połączyło go z jego Cyssią.

- Co jeśli to zaklęcie działa tylko raz? – pytał sam siebie szeptem.

Siedział tak długo, rozmawiając sam ze sobą aż w końcu postanowił, że jeśli nie spróbuje nie dowie się.

- Circuitus Animarum – szepnął jednocześnie machając różdżką i chwilę później zniknął.

Pojawił się w jakiejś sypialni, która oświetlona była jedynie poświatą księżyca. Nie miał pojęcia gdzie może być ale to go nie interesowało, najważniejsze było, że odnalazł kolejną bratnią duszę.

- Tej już nie stracę. – powiedział szeptem.

Powolnym krokiem ruszył w stronę łoża z baldachimem, którego kotary jak na złość musiały być zasłonięte, a tak bardzo chciał już ją ujrzeć. Odsłonił kotarę jednak ciemność nie pozwalała mu dostrzec szczegółów, które tak bardzo chciał teraz widzieć.

- Lumos – szepnął więc, a na końcu jego różdżki pojawiła się mała kuleczka światła.

Jednak mimo to, jedyne co zobaczył to szczelnie opatulona kołdrą postać z burzą brązowych loków. Nie usatysfakcjonował go ten widok, tak więc najdelikatniej jak potrafił, nie chcąc obudzić dziewczyny, położył się obok i ostrożnie sięgnął do jej szyi z zamiarem połaskotania jej. Gdy tylko wsunął dłoń między jej loki dziewczyna zamruczała jak kociak i obróciła się w jego stronę, zrzucając jednocześnie okrycie. Zabrał pośpiesznie dłoń i spojrzał na twarz dziewczyny, która znajdowała się teraz kilkanaście centymetrów od jego twarzy i zamarł.

- Hermiona Granger. – wyszeptał niedowierzając.

Jednak gdy spojrzał niżej natychmiast przestało mu przeszkadzać nazwisko i pochodzenie dziewczyny. Spała jedynie w krótkiej koszulce na ramiączkach, która podjechała do góry ukazując wszystko co mógłby w tej chwili chcieć zobaczyć. Wyjątkowo długie i zgrabne nogi, idealnie gładkie łono, a z głębokiego dekoltu wysunęła się kształtna, dość duża pierś. Niewiele myśląc przesunął dłonią po jej odkrytym biodrze, co spotkało się z kolejnym kocim pomrukiem i jednoczesnym zaciśnięciem nóg. Reakcja Lucjusza mogła być tylko jedna, zszedł z łóżka i zaczął zrzucać z siebie ubrania dopóki nie został w samych bokserkach, wracając do Hermiony zapalił jeszcze kilka świec, gdyż lubił widzieć co robi, a ta noc zaczęła się dla niego przedstawiać ciekawie.

Gdy wrócił na łóżko od razu zaczął gładzić udo, biodro i pośladek dziewczyny. Usłyszał, że jej oddech delikatnie przyśpieszył, jednakże nawet jeżeli się obudziła nadal nie otwierała oczu. Jego usta mimowolnie powędrowały do jej obojczyka, który zaczął całować i przygryzać na przemian. Szybko usłyszał pierwszy jęk oznaczający aprobatę, co jedynie zachęciło go do dalszych poczynań. Zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej, aż dotarł do odsłoniętego sutka, obrysowywał delikatnie brodawkę językiem, by zaraz potem dmuchnąć w nią. Kręciło go to co robił i czuł, że jego przyjaciel zaraz rozerwie mu majtki, na chwilę więc oderwał się od Hermiony i zrzucił je pośpiesznie. W tym czasie ona zmieniła pozycję, leżała teraz na plecach z lekko rozsuniętymi nogami. Uwolnił więc drugą pierś dziewczyny, której brodawkę od razu zassał, a dłonią teraz jeździł wzdłuż wewnętrznej strony jej ud.

Hermionę zbudził jej własny jęk, najpierw poczuła jak bardzo jest rozpalona, a dopiero później zwróciła uwagę na to, że nie jest sama. Otworzyła powoli oczy spodziewając się ujrzeć Rona, który jeśli to był on, najwyraźniej w końcu się czegoś nauczył, jednak zamiast rudej głowy zobaczyła długie blond włosy. Momentalnie otrzeźwiała i odsunęła się jak najdalej przerażona.

- Widzę, że mój mały kociak w końcu się obudził. – usłyszała zniekształcony przez chrypę głos, którego właścicielem był Lucjusz Malfoy, tego była niezaprzeczalnie pewna.

Zaczęła potrząsać głową licząc na to, że się obudzi. Musiała przecież spać, ale czemu miałaby śnić o Malfoy’u i to taki sen.

Widząc co robi dziewczyna Lucjusz klęknął na łóżku.

- Spokojnie, - zaczął mówić delikatnym, uspokajającym głosem. – Gwarantuje, że już nie śpisz.

Zobaczył jak mierzy go wzrokiem, zatrzymując się na jego kroczu, po czym uśmiecha się, ale tylko na moment, bo zaraz potem przygryza wargę. Wyciągnął rękę w jej stronę i dotknął jej policzka. Hermiona zamknęła oczy, a przez jej ciało przeszedł dreszcz. Przybliżył się do niej. Zaczął całować, wplatając palce w jej włosy, szybko zaczęła oddawać pocałunki z ogniem, o który nawet nie podejrzewał tego książkowego mola.

Przygryzała jego wargi i wbijała paznokcie w ramiona.

Zaczął błądzić dłońmi po jej ciele aż dotarł do złączenia jej ud, przejechał tam palcem i aż warknął gdy poczuł jak bardzo jest tam morka. Pchnął ją do pozycji leżącej i powędrował zaraz za nią. Schodził pocałunkami coraz niżej, chcąc jak najszybciej wrócić do jej piersi, do twardych sterczących sutków. Palcami zaczął masować jej łechtaczkę i usłyszał długi, przeciągły jęk, poczuł też jak jej biodra unoszą się do góry. Jeden z jego palców wślizgnął się wtedy w jej szparkę.

- O Merlinie, jaka ty jesteś ciasna, kociaku. – powiedział na wdechu, dzięki czemu udało mu się zagłuszyć świst wciąganego powietrza.

Zaczął wkładać i wyciągać w nią swój palec, słysząc co chwila, co raz głośniejsze jęki.

- Proszę. – usłyszał jej zdławiony głos i zobaczył jak masuję dłońmi swoje piersi.

- O co prosisz? – zapytał, gdy pochylał się by jej skosztować.

Zataczał kółka językiem wokół łechtaczki, a jej zapach i smak go odurzał, przyssał się do niej, w momencie uzyskania odpowiedzi.

- Wejdź we mnie. – wysapała.

- Kto ma w Ciebie wejść? – pytał odrywając się od niej na chwilę i jednocześnie wkładając w nią drugi palec.

Nim odpowiedziała poczuł jak jej mięśnie się zaciskają, a plecy wyginają w łuk. Wiedział, że dziewczyna za chwilę osiągnie spełnienie, przyśpieszył więc patrząc na jej twarz.

- Lucjusz. – usłyszał w momencie, gdy biodra dziewczyny powędrowały do góry, przez co podpierała się na łóżku jedynie górną częścią pleców i stopami, zacisnęła też uda na jego przedramieniu.

Wiedział doskonale, że w tym momencie doszła, wyciągnął z niej palce, co spotkało się z głośnym protestem. Najwyraźniej miała ochotę jeszcze, nie dając więc jej chwili na odpoczynek rozłożył jej uda i trzymając przyrodzenie w dłoni wsunął się w nią z początku płytko, zanurzając jedynie główkę.

- Lucjusz. – usłyszał w tej chwili po raz kolejny.

Wyszedł z niej tylko po to by chwilę później wejść głębiej, powtarzał tą zabawę słysząc co chwila swoje imię. Podobało mu się jak je wypowiada, wyjękując praktycznie drugą sylabę. W końcu wsunął się w nią cały, dał jej chwilę by przywykła do wielkości jego penisa i uczucia wypełnienia, po czym zaczął się w niej powoli poruszać. Klęcząc przed Hermioną, złapał jej stopę i przystawił sobie do ust, by na przemian całować i przygryzać wszystkie jej paluszki po kolei. Kołysał się powoli w przód i w tył, było mu dobrze, ale wolał kochać się szybciej i mocnej. Obawiał się jednak tego, gdyż nie wiedział czy może sobie pozwolić na zwiększenie tępa. Gdy przesuwał językiem po podeszwie jej stopy, pochwycił wysapane słowa:

- Mocnej Lucjuszu, mocniej.

Podziałały one na niego jak płachta na byka, oparł jej nogi na swoich biodrach i pochylił nad nią wsuwając ramiona pod jej plecy, jego usta znajdowały się w tamtej chwili na wysokości ust dziewczyny, wykorzystał więc moment i wpił się w nie na krótki czas. W tej pozycji mógł poruszać się szybciej i penetrować głębiej.

Hermiona zadowolona z obrotu spraw drapała, gryzła i jęczała w niebogłosy. A przez jej głowę przeleciał myśl, że nigdy nie czuła się tak wypełniona.

Uwielbiał to, dla niego pogryzione barki i podrapane plecy były najlepszą oznaką na to, że jego kobiecie było dobrze. Na jego wąskich, lecz pełnych wargach pojawił się lekki uśmiech.

- Nie przestawaj. – powiedziała z wyraźnym zawodem.

Zaskoczyły go słowa dziewczyny, jednak odczuł satysfakcję. Poprawił się, przyciskając się mocniej do jej ciała i wydyszał jej do ucha, powracając jednocześnie do poprzedniego tępa:

- Jeśli tak wygląda seks z Tobą kociaku, to ja nie chcę przestawać.

- Nawet… Nie… Próbuj…

Poczuł jak przyciska go do siebie nogami.

Przyśpieszył jeszcze bardziej, czując po chwili, że jest bliski spełnienia, a jedno spojrzenie na twarz Hermiony powiedziało mu, że ona też jest na krawędzi.

Doszedł z głośnym warknięciem, a ona wpijając zęby głęboko w jego bark i zaciskając nogi mocno wokół jego pasa. Odczekał aż jego oddech się uspokoi i pocałował ją namiętnie, wyczuł wyraźny smak własnej krwi. Nie przejął się tym, tego rodzaju blizny były jedynymi pożądanymi na jego ciele.

- Jesteś moja. – powiedział, gdy oderwał się od jej ust.

Zszedł z niej powoli i położył się na plecach tuż obok, jednak gdy tylko dotknęły one pościeli syknął. Zobaczył jak Hermiona się wzdryga.

- Podrapałaś mnie. – uśmiechnął  się szeroko i mrugnął zawadiacko okiem.

- Przepraszam – wypowiedziała ze smutkiem w głosie.

- Nie przepraszaj, chodź tu. – gdy mówił ułożyła mu się na torsie. – Jesteś kociakiem to musisz drapać.

Zobaczył jak się uśmiecha i sam też się uśmiechnął.

Była leciutka jak puszek, gdy pomyślał ile i jakie pozycje mogliby przetestować jego przyjaciel znów stanął na baczność.

Gdy poczuła, że znów mu stanął uśmiechnęła się i podpierając się na łokciach pocałowała go.

- Chyba powinnam Ci się odwdzięczyć? – zapytała z miną niewiniątka.

- O czym Ty… - nie zdążył dokończyć, gdy dziewczyna znalazła się między jego nogami.

Patrzył na nią okrągłymi ze zdziwienia oczami, gdy przesuwała dłonią w górę i w dół jego przyrodzenia, oblizując przy tym usta.

Przypomniał sobie, że Narcyza nigdy nie chciała mu obciągnąć, gdy język Hermiony dołączył do jej dłoni. Patrzyła mu w oczy, gdy jego przyrodzenie znalazło się w jej ustach.

- Gdzieś ty się tego nauczyła? – zapytał w momencie gdy poczuł jak mocno i pewnie go ssie.

Brała go coraz głębiej, lecz gdy tylko Lucjusz spróbował unieść biodra, przycisnęła je mocno do materaca.

Skupiał się na tym by nie jęczeć, był na to zbyt dumny. Patrzył w jej oczy, gdy w końcu wzięła go całego i mocno zacisnęła wargi, a gdy cofnęła lekko głowę i po chwili z powrotem znalazł się w jej gardle, nie wytrzymał i jęknął, poczuł się wtedy z lekka upodlony. Pozwolił jej jeszcze chwilę kontynuować, robiła to powoli i bardzo dokładnie. Wiedziała jak go zaspokoić w ten sposób, jednak on nie chciał tak dojść.

- Wystarczy – wydyszał ledwo słyszalnym głosem.

Przerwała, jednak popatrzyła na niego nierozumiejącym wzrokiem.

- Nie podobało Ci się. – stwierdziła smutno.

- Podobało, nawet bardzo.

Złapał ją za rękę i pociągnął ku sobie, nie miał siły na rozmowę, jednak najwyraźniej nie musiał jej nic mówić. Poczuł bowiem jak nabija się na niego, dalej była rozkosznie mokra. Wszedł cały, a ona zaczęła się poruszać w przód i w tył. Instynktownie złapał ją za biodra i zaczął unosić i opuszczać, jednocześnie poruszając biodrami. Szybko zaczęła na nowo głośno jęczeć, a on nie wiedział nawet kiedy zdarł z niej to co kiedyś było koszulką. W końcu zobaczył ją nagą, w całej okazałości i musiał sobie przyznać, że miał szczęście. Była piękna, figurę miała wprost idealną. Kiedy tylko oparła dłonie na jego torsie zaczął poruszać się szybciej, kilka chwil później oboje uzyskali spełnienie.

Leżała na ramieniu Lucjusza i słuchała jego miarowego oddechu, jej samej oczy się kleiły. Już dawno postanowiła, że dzisiaj nie ruszy się z tego łóżka dalej niż do toalety. Pomyślała, że gdyby ktoś jeszcze kilkanaście godzin temu powiedział jej, że przeżyje swój pierwszy orgazm, i dwa kolejne, z Lucjuszem Malfoy’em wyśmiałaby go. A teraz on spał w jej łóżku w Hogwartcie, a ona wtulała się w niego czując, że i ona lada moment odleci.

*rankiem*

Obudziła się wypoczęta mimo, że spała dość krótko. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła kto dalej śpi obok niej. Twarz mężczyzny wyglądała dużo młodziej, kiedy była rozluźniona przez sen, zniknął również zwykle obecny wyraz zgorszenia. Musiała przyznać, że pomimo wieku dalej był nieziemsko przystojny, lata bycia śmierciożercą nie odcisnęły na nim swojego piętna. Jednym słowem starzał się godnie.

Odgarnęła czułym gestem kilka zbłąkanych kosmyków z jego twarzy i uważając by go nie zbudzić wyślizgnęła się z łóżka i ruszyła do łazienki. Marzyła wprost o prysznicu, najpierw jednak stanęła przed lustrem, pierwsze na co zwróciła uwagę to włosy, które stały się jednym olbrzymim kołtunem. Pożałowała, że nie wzięła ze sobą różdżki, gdyż kilka zaklęć bardzo by pomogło, jeśli nie rozwiązało jej problemu. Zrezygnowała z dalszego oglądania swojego ciała i weszła do kabiny, odkręcając wcześniej gorącą wodę. Gdy tylko poczuła pierwszy strumień zapomniała o całym świecie.

Nie usłyszała trzaśnięcia drzwi, zauważyła, że nie jest sama dopiero kiedy poczuła dłonie na swoich biodrach. Odwróciła się i napotkała palący wzrok mężczyzny.

- Jesteś idealna. – usłyszała trawiony pożądaniem głos.

Nie czekał ani chwili dłużej, wpił się w jej usta chcąc przekazać wszystko co w nim siedziało. Wyczuł jak Hermiona zatraca się w tym pocałunku. Nie mógł wytrzymać dłużej, złapał jej pupę i unosząc, wszedł w nią, a jej dłonie od razu powędrowały na jego barki. Jego uszu dobiegł, zduszony nieprzerwanym pocałunkiem, jęk dziewczyny. Choć z początku chciał oprzeć ją o ścianę, to zmienił zdanie. Zaczął unosić ją i opuszczać na swojego członka, w zadziwiająco szybko. Co chwila składał na jej ustach pocałunki, tak delikatne jak muśnięcia skrzydeł motyla. Gdy spojrzał w jej oczy, zauważył, że te niemal zupełnie zaszły mgłą. Czuł jak jej pochwa zaciska się w miarowym tempie. Odczucie to spełniało go, musiał mocno zacisnąć zęby by nie dojść w tej sekundzie. Momentalnie usłyszał donośny okrzyk oznaczający orgazm. Sam osiągnął spełnienie chwilę później, zalewając jej wnętrze. Wyszedł z niej i postawił na miękkich nogach.

Odczekali chwilę aż ich ciała się uspokoją i dokończyli prysznic. Tego dnia kochali się jeszcze kilkukrotnie.

*kilka miesięcy później*

Za kilka minut miała wysiąść na peronie 9 i ¾ w Londynie, denerwowała się. Jej ognisty romans dalej trwał, a ona chodziła jak w skowronkach, i choć wymykanie się ze szkoły nie należało do najłatwiejszych, nie przeszkadzało jej to.

Wczoraj skończyła szkołę, a dziś wraz z Lucjuszem mieli powiedzieć Draco o swoim związku, bała się reakcji chłopaka, nigdy za sobą nie przepadali. Już kilka tygodni temu powiedziała Weasley’om, że po szkole nie wraca do Nory, więc to miała z głowy. Jednak niedawno pojawił się kolejny teoretyczny problem, mianowicie była w ciąży, to oczywiście nie było problemem, jednak obawiała się reakcji Lucjusza. Nie rozmawiali jeszcze na ten temat i nie wiedziała czego powinna się spodziewać.

Pociąg zatrzymał się z piskiem i uczniowie zaczęli wylewać się tłumami. Hermiona ostrożnie ściągała swój wypchany po brzegi kufer i ruszyła w towarzystwie Ginny do wyjścia, przy którym czekali już Weasley’owie. Podeszła się przywitać i zarazem pożegnać, bo to co zaraz mieli zobaczyć mogło oznaczać całkowite zerwanie kontaktów.

- Hermiono jesteś pewna, że nie wracasz z nami? – zapytała Molly, gdy dziewczyna już odchodziła.

- Tak – powiedziała tylko i poszła w stronę Lucjusza, obok którego stał już Draco wyraźnie się niecierpliwiąc.

Wszyscy zaczęli odprowadzać ją wzrokiem, najwyraźniej sądząc, że aportuje się zaraz do domu rodziców. Gdy była już blisko, zobaczyła jak na twarzy Lucjusza pojawia się szeroki uśmiech, ruszył w jej stronę, zostawiając Dracona samego, i wziął ją w ramiona obracając kilka razy. Po tym pokazie dla gapiów, ruszyli w stronę chłopaka, który według Hermiony za chwilę powinien zbierać szczękę z podłogi, z resztą nie tylko on, wszyscy wpatrywali się w nich z widocznym zdziwieniem.

- Synu – odezwał się Lucjusz trzymając dłoń Hermiony. – chciałbym ci przedstawić moją… partnerkę. – zakończył w sposób dający do zrozumienia, że nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa.

- Partnerkę!!! – krzyczał. – Nie bądź śmieszny, przecież to szlama. Zamieniasz mamę na coś takiego.

Nie zdziwiła ją taka reakcja, spodziewała się nawet czegoś gorszego. Za to zaskoczona była reakcją Lucjusza, na słowa syna.

- Nie pozwolę jej obrażać. Zapamiętaj. – po tych słowach dodał jeszcze. – Chciałabyś coś powiedzieć? – skierował to do Hermiony.

- Mam wam coś do przekazania. – powiedziała szczerze.

- Więc mów. – zachęcał Lucjusz.

- To nie jest najlepsze miejsce.

- Każde jest dobre.

- Jestem w ciąży. – powiedziała to z zamkniętymi oczami, a gdy je otworzyła zobaczyła iskierki radości w oczach Lucjusza.

- Miałem to zrobić dopiero w domu. – mówił klękając przed nią. – Wyjdziesz za mnie. – skończył jednym tchem.

 

KONIEC

 

*z łac. Kompas Dusz


6 komentarzy:

  1. Chujnia po całości. Nic dziwnego, że zawisło na samym końcu listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważne słowa jak na 13-latka. XD

      Usuń
    2. Jeb się. Chujowy to jesteś ty. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ostro... :D
    U mnie nowa notka ;)
    https://w-poszukiwaniu-lepszego-jutra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nigdy przysięgam, że niedługo coś się pojawi. Tylko obowiązki mnie przytłoczyły. :(

      Usuń