sobota, 25 kwietnia 2020

Rozdział 11


Ehh... Nadszedł mój czas zawieszenia twórczego, w sumie to nie tyle zawieszenia co popełniłam błąd źle obliczając ile Dia powinna mieć lat w chwili poznania Severusa i mam ogromny dylemat co zrobić. Fakt do tej pory mocno pędziłam z akcją, ale mimo wszystko na rok przypadały jakieś trzy rozdziały. Lecz teraz mam 3 lata, w trakcie których nie mam zupełnie pomysłu na akcję. Pewnie to kwestia czasu aż coś wymyślę jednak nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Być może będzie to jeden długi rozdział opisujący całe 3 lata, jeszcze nie wiem (a ja nie lubię czegokolwiek nie wiedzieć, zawsze wszystko wyliczam, robię notatki), jednak obiecuję, że stanę na rzęsach żeby rozdział 12 pojawił się jeszcze w następnym tygodniu. Po cichu liczę na motywację, opierdziel lub cokolwiek innego co przyjdzie wam do głowy w komentarzach. <3
PS.
Dajcie znać jak podobała się wstawka "z zaplecza" z poprzedniego rozdziału. :)



W poniedziałek z trudem mógł się skupić na prowadzeniu zajęć. Stresował się wieczornym spotkaniem zakonu i cały czas myślał o prośbie Narcyzy. Dzień niemiłosiernie mu się dłużył, każda minuta wydawała się być godziną, było to nie do zniesienia. Zaraz po kolacji, która dla Severusa była przerzucaniem jedzenia po talerzu, udał się do gabinetu Dumbledore’a. Był tam już prawie cały zakon, zajął jak zwykle miejsce w oddali chcąc nie zwracać na siebie uwagi, nie zauważył nawet, że obok niego siedzi Lupin. Wkrótce po nim wszedł Dyrektor i rozpoczął zebranie.

czwartek, 23 kwietnia 2020

Rozdział 10

Ten rozdział choć krótszy to dzieje się w nim sporo. Gdy go pisałam nawet Belli zrobiło mi się szkoda, dlatego jestem ciekawa waszych reakcji.
Nie mogę również zapomnieć, że jest to swoisty rozdział jubileuszowy, pierwsza 10. Dlatego więc jako dodatkową treść dam wam coś z "zaplecza" opowiadania już na sam koniec po treści właściwej. Myślę również, że możemy to kontynuować jeśli wam się spodoba. <3


Po dwóch deszczowych dniach, które spędzili z Dią na czytaniu, znów wyszło słońce pozwalając tym samym na kontynuację lekcji latania, szło im na tyle dobrze, że zaczęli latać już oboje. Coraz bliżej również było końca lipca, kiedy to urodzić się miał chłopiec, który zdolny będzie zgładzić Voldemorta. Czarny Pan robił się coraz bardziej nerwowy, co odbijało się na każdym kto był w pobliżu. Jednym słowem lepiej było nie wchodzić mu w drogę. Gdy nastał ostatni dzień lipca wszyscy, którzy dowiedzieli się o przepowiedni byli pewni, że chodzi o którąś z rodzin z Zakonu Feniksa.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Rozdział 9


Szkoda, że tak mało osób zostawia tu coś po sobie. Rozdziały osiągają po 20 wyświetleń, a dalej komentuje tylko jedna osoba. Tak więc pragnę przypomnieć, że każdy komentarz mega motywuję.
Tak więc zostaw coś od siebie pod tym postem, jeśli już tu jesteś. Nie liczę na to, że każdy będzie mi słodził, konstruktywna krytyka też jest fajna, a nawet wytykanie literówek. <3



Mijały kolejne tygodnie, śnieg już dawno stopniał, na jego miejscu pojawił się jednak deszcz. Z początkiem wiosny można było zauważyć poprawę relacji między Severusem, a niektórymi z nauczycieli. Jednak nie wszystkimi, McGonagal nadal uważnie mu się przyglądała.
Był środek tygodnia, Severus przed pójściem na obiad postanowił wejść jeszcze na chwile do swoich komnat by zostawić sterty esejów, które oddali mu dziś uczniowie. Lecz gdy wszedł do swojego gabinetu wszystkie pergaminy wypadły mu z dłoni. Na jednym z krzeseł przy biurku siedziała Orchidia i obracała w dłoni pióro.

niedziela, 19 kwietnia 2020

Rozdział 8


UWAGA!
Rozdział zawiera dużą dawkę słodyczy, czytasz na własną odpowiedzialność. Złe przyswajanie nadmiernej ilości słodyczy może skutkować chorobą psychiczna oraz bólami głowy.
A teraz na poważnie, przepraszam za krótszy rozdział, jednak staram się nadążać z wyznaczonym czasem na publikację kolejnych, co okazuje się być trudne. Bardzo staram się, żeby rozdziały nie były monotonne i mimo braku OGNISTEGO ROMANSU coś się w nich działo. Wielkimi krokami zbliżamy się do początku akcji zawartej w kanonie. Liczę na wasze komentarze. <3








W końcu nadszedł grudzień i wielkimi krokami zbliżała się przerwa świąteczna. Przez cały czas rozmowa z Voldemortem nie dawała Severusowi spokoju, zaczął nawet przyglądać się Dyrektorowi, szukać uczniów, z którymi ma on bliższe stosunki niż wydawać by się mogło, że powinien. Choć z jednej strony nie mógł uwierzyć w słowa Marvolo, jemu też Dumbledore wydał się dziwny podczas rozmowy po śmierci jego ojca. Z drugiej strony jednak mówi się przecież, że alkohol rozwiązuje język, a nie problemy. Nie wiedział co o tym myśleć, jednak widział trzy opcje, albo Dyrektor zaprzestał „działalności”, albo dobrze się ukrywa, albo nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Skrycie miał nadzieję na to ostatnie. Aczkolwiek mając w pamięci groźbę Voldemorta bardziej skłaniał się do pierwszych dwóch opcji. Co szczerze mówiąc załamywało go, nie mógł na tego czarodzieja patrzeć tak jak kiedyś, to jest jak na wiecznie wesołego wujka/dziadka, zawsze służącego dobrą radą i wsparciem, bo z jakiego domu byś nie pochodził, każdy miał o Albusie Dumbledore właśnie takie zdanie.

piątek, 17 kwietnia 2020

Rozdział 7


Właśnie skończyłam pisać i szczerze powiem, że obawiam się reakcji na ten rozdział, jest jeszcze bardziej szokujący (przynajmniej moim zdaniem) niż scena tortur w poprzednim. Mam więc nadzieję, że nie będzie linczu w komentarzach. ;)
Obiecuje, że następny będzie grzeczniejszy. <3



Ustaliwszy wcześniej z Dumbedorem to, że jest zmuszony znikać co weekend ze szkoły, by móc odbywać praktyki, przybył do szkoły według życzenia Dyrektora w ostatni tydzień wakacji. Kiedy wszedł do gabinetu wszystkie rozmowy ucichły, a spojrzenia zarówno dyrektora jak i innych opiekunów domów skierowały się na niego. McGonagall, Filwik, a nawet Sprout nie kryli zdziwienia jego pojawieniem się, jego byli profesorowie nie kryli się nawet z niechęcią, która wyraźnie rysowała się w ich oczach.

środa, 15 kwietnia 2020

Rozdział 6


Ostatnie tygodnie minęły mu szybko, kilka razy dziennie czuł jak po jego ciele rozchodzi się ciepło od medalionu, którego niemal nie ściągał, sam dotykał go bezwiednie za każdym razem kiedy pomyślał o Orchidii. Teraz mieli coś co mimo rozłąki daje im poczucie bliskości. Praktyki z tygodnia na tydzień szły mu coraz lepiej, przyzwyczaił się już do wymagającego nauczyciela. Jego kociołek również coraz rzadziej był czyszczony.
Dziś w końcu był 6 luty, Severus od rana chodził rozanielony. Prezent kupił już tydzień temu. Była to opaska wysadzana szmaragdami, spoczywała ona teraz na atłasowej wyściółce w pudełku, które dostał u jubilera. Czuł, że będzie ona pasowała idealnie. Nie zarabiał dużo, z praktyk wychodziło ledwo 30 galeonów miesięcznie, a innego zarobku nie miał. Odkładał więc na ten prezent od kilku miesięcy, a i tak ledwo starczyło.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Rozdział 5


Na wstępie wspomnę, że różnica czasu między Wielką Brytanią, a Egiptem to godzina.
W tym rozdziale też znajduje się niewielki ukłon w stronę mrocznej, ciekawa jestem czy ktoś to wyłapie. :)
Myślę, że w tym rozdziale również dostaniecie odpowiedź na kilka pytań.
Ponawiam również pytanie z rozdziału poprzedniego, mianowicie czy chcecie przeczytać jak wygląda rytuał umożliwiający spojenie?
I jeszcze jedno już mniej ważne pytanie, chcecie playlistę, której słucham pisząc?




W końcu zaczęła się upragniona sobota. Severus zjadł wczesne śniadanie, i zabierając wcześniej swój strój ze smoczej skóry, który był wymagany przez jego Mistrza, aportował się do Egiptu wprost do labolatorium Zimosiego, które znajdowało się w magicznej części Aleksandrii.
- Cieszę się, że nie jesteś spóźnialski. – powiedział Zimos zamiast przywitania, patrząc jednocześnie na zegar, który pokazywał idealnie godzinę 7.
- Nie śmiałbym się spóźnić, to zaszczyt uczyć się od tak Wielkiego Mistrza. – odpowiedział Snape skacząc niemal z radości, że już na wstępie został w jakiś sposób pochwalony.
- Skoro to taki zaszczyt to pewnie zastanawiasz się czemu akurat ty tu stoisz.
Te słowa Mistrza zbiły Severusa z tropu, stał gapiąc się na niego oczami wielkości galeonu, ale Zimos mimo to kontynuował:
- Mam nadzieję, że dobrze wybrałem swojego ostatniego ucznia. Tak, dobrze słyszałeś ostatniego. Żyje na tym świecie już tyle lat, że jestem zwyczajnie znudzony. Wszyscy moi znajomi i rodzina dawno już nie żyją. Dlatego chcę przekazać komuś moją wiedzę i spokojnie odejść do nich gdziekolwiek są. Jeśli okażesz się faktycznie tak dobry, jak pokazywały twoje wyniki, to poznasz większość mojej wiedzy.

sobota, 11 kwietnia 2020

Rozdział 4

Zacznę od tego, że mam ważne pytanie, już za 2-3 rozdziały urodzi się 3 dziecko Voldzia i Belli, opisać wam dokładniej jak wygląda rytuał prowadzący do spojenia? Uprzedzam, że nie będzie to nic bardzo porywającego, ale może ktoś ma ochotę to przeczytać. :)
Dziś rozdział krótszy, głównie opisowy, zawierający niewielką dawkę czarnego humoru. Następny powinien pojawić się w poniedziałek i postaram się uregulować częstotliwość wstawiania rozdziałów do 1 raz na 2-3 dni. Miłego czytania




Po rewelacjach, które usłyszał długo nie mógł zasnąć. Kręcił się z boku na bok nie mogąc się pogodzić z tym, że ktoś inny bawi się w układanie jego życia, nawet jeśli on sam ma podobne plany. Gdy w końcu zasnął śnił koszmary przedstawiające barbarzyńskie rytuały ślubne. Obudził się zalany potem nie pamiętając jednak żadnego ze snów. Na dworze ledwie świtało, więc w pokoju, w którym nie było żadnego źródła światła, oprócz dużego odsłoniętego okna, panował pół mrok, mimo to zauważył szatę leżącą na fotelu stojącym naprzeciw łoża. Szybko stwierdził, że po nocy pełnej wrażeń przyda mu się kąpiel, wstał więc, przy pomocy różdżki zapalił świecę w kinkietach. Zwrócił również uwagę na drzwi, których wczorajszego wieczora po wejściu do sypialni nie zauważył, podszedł do nich zastanawiając się czy będzie miał takie szczęście i to będzie osobista łazienka. Szybko okazało się, że tak. Nie była duża, ale dobrze wyposażona, właściwie było tam więcej niż mógł potrzebować. Pierwsze co zwróciło jego uwagę to wanna, w której z powodzeniem zmieściłoby się kilka osób, wielkie lustro, zajmujące całą ścianę naprzeciw niej i coś co go zdziwiło, czyli dwie umywali. Przez głowę mu przeleciało, że to komnata dla pary, ale nie wierzył by jego teściowie myśleli aż tak do przodu. Nie chcąc o tym myśleć odkręcił kurek w wannie i z kranu poleciała woda, z o zgrozo różanym płynem do kąpieli.

środa, 8 kwietnia 2020

Rozdział 3


Ten rozdział wyszedł trochę krótszy niż pozostałe, tak więc wrzucam w całości. Ciekawa jestem waszych reakcji po przeczytaniu ostatniej linijki. Oraz muszę się pochwalić, że ten blog przebił już 60 wyświetleń. Dalej proszę o komentarze, również te krytyczne i obiecuje, że już niedługo akcja przyśpieszy jeszcze bardziej. <3


Nastał jego Wielki Dzień, od rana nie mógł znaleźć sobie miejsca, chodził z kąta w kąt. Próbował czytać, ale nie rozumiał przeczytanych słów. Nawet jedzenia nie potrafił przełknąć. Jednym słowem był jednym wielkim kłębkiem nerwów. Nie mógł się doczekać 20, kiedy to Lucjusz, wraz z Narcyzą, miał go zabrać na ceremonię. Jego myśli po raz pierwszy od dawna krążyły wokół tego jak to będzie wyglądać, nie bał się, Severus Snape nie bał się nigdy, on się tylko stresował, a stres to przecież nic złego. Czuł się jak aktor przed swoim pierwszym poważnym występem, a on musiał być najlepszym aktorem, zawsze musiał być najlepszy we wszystkim co robił.
Siedział w fotelu przed kominkiem i patrzył na zegar, zostało pół godziny… 25 minut… 20… kwadrans… 10 minut, wtedy usłyszał trzask sygnalizujący przybycie skrzata.
- Stokrotka przyszła Paniczowi powiedzieć, - skrzat kulił się w sobie mówiąc do niego – że Panicz Malfoy i Panienka Black przybyli z wizytą. Stokrotka przeprasza, że przeszkodziła. – mówiąc to skrzatka skuliła się tak jakby czekała na cios.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Rozdział 2.3


Ten fragment rozdziału jest nieco dłuższy (ponad 1000 słów), ale znajduje się w nim jak narazie mój ulubiony fragment, Sevcio romantyk. XD
Mam nadzieję, że nikt mi za to głowy nie urwie, nie zawsze będzie tak cukierkowo. Liczę na opinię, oraz na to, że nikt nie będzie miał mi za złe braku dokładnego opisu przebiegu zakupów. :)
Jak można się domyślić przeskoczyłam kilka miesięcy, pomijając takie rzeczy jak urodziny Sevesusa (9 styczeń), oraz Orchidii (6 luty) i Vivian (młodsza siostra 24 kwietnia)





Droga do dormitorium zleciała mu nadwyraz szybko, może dlatego, że w trakcie drogi nie myślał o minionych zdarzeniach, a o najpiękniejszych oczach jakie widział i anielskiej twarzyczce, no może jeszcze o lokach, które musiały być aksamitne i miękkie. Sam nie zdawał sobie spawy z tego, jak często w ciągu dwóch ostatnich dni myślał o tej dziewczynce, o tym, że oddał by jej wszystko, że padł by dla niej na kolana, tylko po to żeby znów zobaczyć jej uśmiech. Myślał tak zawzięcie, że nie zauważył migdalącej się w kącie pary, Lili Evans i Jamesa Pottera, z którego mógłby sobie poszydzić, by umilić sobie wieczór, zwłaszcza, że w pobliżu nie było jego przydupasów.
Do salonu wspólnego wszedł jak najciszej tak by nikt go nie zauważył, ale nie udało mu się, gdyż chwilę po tym jak przeszedł przez przejście zmaterializował się przed nim Teodor Nott, ze swoim wrednym uśmieszkiem przeznaczonym jedynie dla niego. Snape próbował go jeszcze jakoś wyminąć, ale tamten złapał go za przedramię i pociągnął tak mocno, że Severus niemal znalazł się na podłodze.
- Co Smarku, teraz już oficjalnie jesteś sierotą? – zapytał ironicznie, a wszyscy przebywający w salonie buchnęli salwą śmiechu. – Ciekawe kto tak urządził twojego szlamowatego  ojczulka, szkoda tylko, że nie pobawił się z nim dłużej.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Rozdział 2.2


Czekali do zmroku, gdy ostatnie promienie słońca schowały się za horyzont Lucjusz aportował ich do lasu w głębi, którego porzucili ciało, poczym jak gdyby nic każdy wrócił do swojego domu.
Severus po powrocie postanowił, że poraz ostatni śpi w tym domu i spakował wszystkie swoje rzeczy do kufra, a nie było tego wiele, po czym zapominając o tym co stało się dzisiejszego dnia poszedł spać. Rankiem wstał rześki jak nigdy wcześniej i wyruszył na dworzec King Cross, gdzie przedostał się na peron 9 i ¾ skąd pojechał do Hogwartu na ostatnie pół roku nauki.
Wyszedł na dworcu w Hogsmade i wsiadł do jednego z powozów, nie zwracając uwagi na nikogo. W zamku znalazł się akurat w porze obiadu, gdy usiadł do stołu zdał sobie sprawę z tego jak bardzo jest głodny nie pamiętał kiedy ostatnio jadł. Nie rzucił się jednak na jedzenie, jadł powoli z gracją, jednak tak się w tym zatracił, że nie zauważył kiedy obok niego pojawił się Dyrektor. Zdał sobie z tego sprawę dopiero, gdy owy mężczyzna dotknął dłonią jego ramienia i powiedział: