środa, 25 marca 2020

Rozdział 1.1

Nie mam pojęcia czy ktoś to kiedykolwiek przeczyta, ale jeśli tak, to chciałabym wiedzieć czy lepsze będą podzielone oddziały, czy długie ściany tekstu. Przepraszam również za wszelki literówki i zjedzone znaki interpunkcyjne. Mam również nadzieję, że komuś spodoba się moje przedstawienie Severusa Snape od lat młodości. A teraz zapraszam do czytania.


To moja szansa. – pomyślał młody mężczyzna, zakładając najlepszą szatę jaką miał. Chwile później już wymykał się z miejsca, które niegdyś nazywał domem i aportował się przed olbrzymią posiadłością. Gdzie czekała na niego para o włosach tak jasnych,  że niemal białych.
- Niemal się spóźniłeś. – powiedział mężczyzna zamiast przywitania, a kobieta jedynie zmierzyła go pogardliwym wzrokiem.
-Prze… - próbował powiedzieć skruszony.
-Chodźmy, bo nas ukarze. – przerwał mężczyzna, nie zaszczycając swojego towarzysza spojrzeniem. Wziął kobietę pod ramię i ruszyli w stronę rezydencji. Przy wejściu do rezydencji stał mężczyzna w czarnej szacie. Zatrzymał ich gdy chcieli wejść do środka.
-Tylko osoby upoważnione. –powiedział patrząc z pod byka.

Na to jego przyjaciel podwinął rękaw szaty i ukazał swój znak, czaszkę i węża, który wypełzał z pomiędzy jej szczęk. Po tym zostali przepuszczeni jakby nigdy nic.
Wszedł do środka i od razu uderzył w niego przepych tego miejsca.  Jego towarzysze zostawili go samego, nawet nie wiedział kiedy. Stał w holu zupełnie sam, rozglądał się chłonąc widok wszelkich bogactw. Naprzeciw niego były szerokie schody prowadzące na wyższe piętra. Po prawej kilka par drzwi, a z lewej za łukiem znajdowała się sala balowa. Ruszył w tamtą stronę licząc, że tam spodka kogoś znajomego.
Nagle z sali wprost na niego wybiegła mała dziewczynka i uderzyła z impetem w jego nogi. Wstała szybko i zaczęła otrzepywać sukienkę, a on postanowił się jej przyjrzeć. Na oko miała jakieś pięć lat, burzę brązowych loków na głowie, wielkie zielone oczy otoczone mnóstwem długich rzęs i niesamowicie jasną skórę.
- Zgubił się Pan? – zapytała, a wtedy on zdał sobie sprawę z tego, że dziewczynka przygląda mu się z szerokim uśmiechem.
Nie zdążył odpowiedzieć gdy z pomieszczenia wyszła kobieta, o długich, czarnych, kręconych włosach i wielkich brązowych oczach, w które wkradało się szaleństwo, Bellatriks, siostra narzeczonej Lucjusza.
- Crucio! – usłyszał, a dziecko padło na kolana krzycząc.
Sam nie wiedział co o tym myśleć, w pierwszej chwili chciała złapać tą małą istotkę i uciec z nią jak najdalej, ale potem pomyślał, że takie pewnie mają tu zwyczaje. Kobieta w końcu odpuściła, ale dziewczynka nadal klęczała, a jej łzy kapały na podłogę holu.
- Dia, czy ty musisz być wiecznie nieposłuszna?! – krzyczała kobieta, a przerażone dziecko wpatrywało się w nią – Nie potrafisz nawet jednego wieczoru zachować się jak należy! Wypierdalaj na górę i nie chcę cię widzieć na oczy! – dziewczynka podniosła się z trudem i ruszyła chwiejnym krokiem w stronę schodów. – A Ty na co się gapisz psie?! – zwróciła się do niego i nie czekając na odpowiedź odwróciła się i weszła do sali.
Odwrócił się w stronę schodów i zobaczył Dię, która patrzała na niego i uśmiechała się, jakby chcąc mu powiedzieć, że wszystko w porządku, po czym odwróciła się i poszła. A on w końcu wszedł do pomieszczenia czując dziwny niepokój.
Na środku olbrzymiej sali stał tron a na nim siedział mężczyzna, który gdy tylko na niego spojrzał przyprawił go o mdłości. Był łysy, skórę miał jak u trupa, a zamiast nosa dwie szpary, to musiał być Lord Voldemort. Obok niego stała Bellatriks, która chwilę wcześniej torturowała dziecko. Mówiła coś zawzięcie, ale on nawet nie próbował podsłuchać, był za daleko. Zaczął wiec rozglądać się po pomieszczeniu, niektórzy tańczyli, inni stali gdzieś przy ścianach i rozmawiali. Jego wzrok zatrzymał się na Auguście Rockwoodzie, z którym byli razem na roku, chłopak stał sam podpierając ścianę, podszedł do niego niepewnie, myśląc, że może on będzie wiedział kim jest ta dziewczynka.
-Witaj – powiedział z lekkim uśmiechem, błądzącym gdzieś w kącikach jego wąskich ust.
- Ahh, Smak…
- Dość! – czy to durne przezwisko już na zawsze do niego przylgnęło.
- Co Ty tu właściwie robisz? – zapytał, patrząc pogardliwe.
- Malfoy mnie zaprosił. Chcę się przyłączyć. – powiedział dumnie wypinając wątłą pierś.
- Ty? Zdajesz sobie sprawę z tego, że to miejsce dla czysto krwistych – odparł patrząc na niego jak na śmiecia.
Severus posłał mu spojrzenie, które tylko cudem nie sprawiło, że tamten spłonął. Wiedział już, że ta rozmowa jest zakończona, stwierdził, że czas znaleźć  Lucjusza przecież on musiał coś wiedzieć.

2 komentarze:

  1. Dopiero tutaj zawitałam, a już jestem podekscytowana. Młody Snape i jego historia? Brzmi świetnie!
    Pozdrawiam :)
    [https://z-popiolow-powstan-niczym-feniks.blogspot.com/?m=1]

    OdpowiedzUsuń