To moja szansa. – pomyślał młody mężczyzna, zakładając
najlepszą szatę jaką miał. Chwile później już wymykał się z miejsca, które
niegdyś nazywał domem i aportował się przed olbrzymią posiadłością. Gdzie
czekała na niego para o włosach tak jasnych,
że niemal białych.
- Niemal się spóźniłeś. – powiedział mężczyzna zamiast
przywitania, a kobieta jedynie zmierzyła go pogardliwym wzrokiem.
-Prze… - próbował powiedzieć skruszony.
-Chodźmy, bo nas ukarze. –
przerwał mężczyzna, nie zaszczycając swojego towarzysza spojrzeniem. Wziął
kobietę pod ramię i ruszyli w stronę rezydencji. Przy wejściu do rezydencji
stał mężczyzna w czarnej szacie. Zatrzymał ich gdy chcieli wejść do środka.
-Tylko osoby upoważnione.
–powiedział patrząc z pod byka.
Na to jego przyjaciel podwinął rękaw szaty i ukazał swój znak, czaszkę i węża, który wypełzał z pomiędzy jej szczęk. Po tym zostali przepuszczeni jakby nigdy nic.
Wszedł do środka i od razu
uderzył w niego przepych tego miejsca.
Jego towarzysze zostawili go samego, nawet nie wiedział kiedy. Stał w
holu zupełnie sam, rozglądał się chłonąc widok wszelkich bogactw. Naprzeciw
niego były szerokie schody prowadzące na wyższe piętra. Po prawej kilka par
drzwi, a z lewej za łukiem znajdowała się sala balowa. Ruszył w tamtą stronę
licząc, że tam spodka kogoś znajomego.
Nagle z sali wprost na niego
wybiegła mała dziewczynka i uderzyła z impetem w jego nogi. Wstała szybko i
zaczęła otrzepywać sukienkę, a on postanowił się jej przyjrzeć. Na oko miała
jakieś pięć lat, burzę brązowych loków na głowie, wielkie zielone oczy otoczone
mnóstwem długich rzęs i niesamowicie jasną skórę.
- Zgubił się Pan? – zapytała, a
wtedy on zdał sobie sprawę z tego, że dziewczynka przygląda mu się z szerokim
uśmiechem.
Nie zdążył odpowiedzieć gdy z
pomieszczenia wyszła kobieta, o długich, czarnych, kręconych włosach i wielkich
brązowych oczach, w które wkradało się szaleństwo, Bellatriks, siostra
narzeczonej Lucjusza.
- Crucio! – usłyszał, a dziecko
padło na kolana krzycząc.
Sam nie wiedział co o tym
myśleć, w pierwszej chwili chciała złapać tą małą istotkę i uciec z nią jak
najdalej, ale potem pomyślał, że takie pewnie mają tu zwyczaje. Kobieta w końcu
odpuściła, ale dziewczynka nadal klęczała, a jej łzy kapały na podłogę holu.
- Dia, czy ty musisz być
wiecznie nieposłuszna?! – krzyczała kobieta, a przerażone dziecko wpatrywało
się w nią – Nie potrafisz nawet jednego wieczoru zachować się jak należy! Wypierdalaj
na górę i nie chcę cię widzieć na oczy! – dziewczynka podniosła się z trudem i
ruszyła chwiejnym krokiem w stronę schodów. – A Ty na co się gapisz psie?! –
zwróciła się do niego i nie czekając na odpowiedź odwróciła się i weszła do
sali.
Odwrócił się w stronę schodów i
zobaczył Dię, która patrzała na niego i uśmiechała się, jakby chcąc mu
powiedzieć, że wszystko w porządku, po czym odwróciła się i poszła. A on w
końcu wszedł do pomieszczenia czując dziwny niepokój.
Na środku olbrzymiej sali stał
tron a na nim siedział mężczyzna, który gdy tylko na niego spojrzał przyprawił
go o mdłości. Był łysy, skórę miał jak u trupa, a zamiast nosa dwie szpary, to
musiał być Lord Voldemort. Obok niego stała Bellatriks, która chwilę wcześniej
torturowała dziecko. Mówiła coś zawzięcie, ale on nawet nie próbował
podsłuchać, był za daleko. Zaczął wiec rozglądać się po pomieszczeniu,
niektórzy tańczyli, inni stali gdzieś przy ścianach i rozmawiali. Jego wzrok
zatrzymał się na Auguście Rockwoodzie, z którym byli razem na roku, chłopak
stał sam podpierając ścianę, podszedł do niego niepewnie, myśląc, że może on
będzie wiedział kim jest ta dziewczynka.
-Witaj – powiedział z lekkim
uśmiechem, błądzącym gdzieś w kącikach jego wąskich ust.
- Ahh, Smak…
- Dość! – czy to durne
przezwisko już na zawsze do niego przylgnęło.
- Co Ty tu właściwie robisz? –
zapytał, patrząc pogardliwe.
- Malfoy mnie zaprosił. Chcę się
przyłączyć. – powiedział dumnie wypinając wątłą pierś.
- Ty? Zdajesz sobie sprawę z
tego, że to miejsce dla czysto krwistych – odparł patrząc na niego jak na
śmiecia.
Severus posłał mu spojrzenie,
które tylko cudem nie sprawiło, że tamten spłonął. Wiedział już, że ta rozmowa
jest zakończona, stwierdził, że czas znaleźć Lucjusza przecież on musiał coś wiedzieć.
Dopiero tutaj zawitałam, a już jestem podekscytowana. Młody Snape i jego historia? Brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
[https://z-popiolow-powstan-niczym-feniks.blogspot.com/?m=1]
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
Usuń