sobota, 28 marca 2020

Rozdział 1.3


- Na co czekacie! – huknął mężczyzna o wyglądzie węża.
W jednej chwili zrzucili z siebie wierzchnie szaty i stanęli naprzeciw siebie mierząc się wzrokiem. Poczym nastąpił szybki ukłon, który ze strony Avery’ego był ledwie widoczny. Nie czekając na nic więcej ruszyli do waliki, starszy mężczyzna okazał się szybki, na tyle szybki, że to on pierwszy posłał w Severusa zaklęcie, którym była Avada, której ledwie udało mu się uniknąć, ale nie pozostał dłużny posyłając w przeciwnika Sectusemprę, która została odbita zaklęciem tarczy i tak wiele Avad, Sectusempr,  Klątw Tnących  i innego czarnomagicznego paskudztwa dalej Snape’owi udało się w końcu zaburzyć równowagę przeciwnika i  posłać w niego Avadę Kedavrę, która trafiła w sam środek piersi. Po sekundzie przeciwnik padł martwy, rozległy się brawa, a młody mężczyzna usiadł ciężko na posadzce zauważając, że nie odniósł większych obrażeń, jedynie kilka zadrapań tu i ówdzie. Lecz nie był też w stanie spojrzeć w puste, martwe oczy swojego przeciwnika.

Chwilę później podszedł do niego Lucjusz i klepiąc po plecach powiedział: - Dobra robota. – po czym odszedł.
Został sam na sam z Czarnym Panem i martwym ciałem śmierciorzercy.
- Nie wierzyłem w ciebie Severusie Snape. – powiedział Voldemort po chwili ciszy dzwoniącej w uszach. – Avery był jednym z moich najlepszych ludzi, był ze mną od początku, a ty młody, niedoświadczony chłopiec, dałeś radę z nim zwyciężyć, co więcej zabiłeś go. – na te słowa wypowiadanie z takim spokojem, że było to wręcz niemożliwe Severusa przeszły ciarki, ale Czarny Pan zdawał się tego nie zauważyć. – Któregoś dnia będziesz wielkim śmierciożercą, mój chłopcze. Tak mówię ci to ja. Sam Lord Voldemort. – na tym skończył swą wypowiedź.
- Dziękuję Ci mój Panie. – Severus, który niedawno wstał z ziemi, mówiąc to skłonił się nisko.
- Spójrz na mnie chłopcze. – powiedział Voldemort.
Słysząc te słowa młodszy mężczyzna spiął się, wiedział co się teraz stanie, Voldemort użyje Legimencji by go sprawdzić, a przecież on miał coś do ukrycia, lecz wiedział też, że Czarnemu Panu nie można się sprzeciwić. Uniósł wiec głowę i spojrzał w oczy o czerwonych tęczówkach.
- Legimens – szepnął Voldemort.
A w tym samym momencie Severus poczuł w swojej głowie coś jakby oślizgłą rękę, która przeglądała jego wspomnienia i myśli. Nie opierał się, wiedział że to tylko zwiększy ból, który i tak odczuwał. Aż w końcu zatrzymał się dłużej na wspomnieniu w którym znajdowała się jego córka, Severus był przerażony gdy Czarny Pan odtwarzał to wspomnienie, z dzisiejszej nocy, w koło już któryś raz z rzędu. Aż w końcu wyszedł nagle z jego umysłu.
- Jak śmiesz! – krzyczał Carny Pan – Crucio! – wykrzyczał zaraz potem, a Severus padł na kolana krzycząc i drżąc w agonii.
Trwało to sekundy, może minuty, czy godziny. Nie wiedział stracił poczucie czasu podczas tortury. W końcu klątwa puściła, a Severus dalej leżąc na podłodze postanowił, że nauczy się Oklumencjii by choć częściowo uchronić swój umysł.
- Niech cię to czegoś nauczy. Zostaniesz zaprzysiężony 24 czerwca, wraz z innymi, lecz nie ciesz się czeka cię jeszcze zadanie Severusie Snape, o tak musisz mi odpłacić swoją winę. – powiedział spokojnie, jakby przed chwilą nie torturował innego czarodzieja.
Severus usłyszał jak Czarny Pan wychodzi, przyłożył głowę do zimnej posadzki, zapominając, że kilka metrów od niego leżą zwłoki, i pierwszy raz zwątpił czy to co chce zrobić, na pewno jest mu potrzebne. Lecz nagle przed jego oczami pojawiły się piękne zielone oczy, potem szeroki uśmiech, a na końcu cała twarz Orchidii. Teraz już wiedział, że to dla niej tu będzie, że będzie ją chronił i z tą myślą zasnął obolały. Nie przeszkadzało mu nic, ani brudna posadzka, ani trup.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz