- Na co
czekacie! – huknął mężczyzna o wyglądzie węża.
W
jednej chwili zrzucili z siebie wierzchnie szaty i stanęli naprzeciw siebie
mierząc się wzrokiem. Poczym nastąpił szybki ukłon, który ze strony Avery’ego
był ledwie widoczny. Nie czekając na nic więcej ruszyli do waliki, starszy
mężczyzna okazał się szybki, na tyle szybki, że to on pierwszy posłał w
Severusa zaklęcie, którym była Avada, której ledwie udało mu się uniknąć, ale
nie pozostał dłużny posyłając w przeciwnika Sectusemprę, która została odbita
zaklęciem tarczy i tak wiele Avad, Sectusempr,
Klątw Tnących i innego
czarnomagicznego paskudztwa dalej Snape’owi udało się w końcu zaburzyć
równowagę przeciwnika i posłać w niego
Avadę Kedavrę, która trafiła w sam środek piersi. Po sekundzie przeciwnik padł
martwy, rozległy się brawa, a młody mężczyzna usiadł ciężko na posadzce
zauważając, że nie odniósł większych obrażeń, jedynie kilka zadrapań tu i
ówdzie. Lecz nie był też w stanie spojrzeć w puste, martwe oczy swojego przeciwnika.
Chwilę później podszedł do niego Lucjusz i klepiąc po plecach powiedział: - Dobra robota. – po czym odszedł.
Został
sam na sam z Czarnym Panem i martwym ciałem śmierciorzercy.
- Nie
wierzyłem w ciebie Severusie Snape. – powiedział Voldemort po chwili ciszy
dzwoniącej w uszach. – Avery był jednym z moich najlepszych ludzi, był ze mną
od początku, a ty młody, niedoświadczony chłopiec, dałeś radę z nim zwyciężyć,
co więcej zabiłeś go. – na te słowa wypowiadanie z takim spokojem, że było to
wręcz niemożliwe Severusa przeszły ciarki, ale Czarny Pan zdawał się tego nie
zauważyć. – Któregoś dnia będziesz wielkim śmierciożercą, mój chłopcze. Tak
mówię ci to ja. Sam Lord Voldemort. – na tym skończył swą wypowiedź.
-
Dziękuję Ci mój Panie. – Severus, który niedawno wstał z ziemi, mówiąc to
skłonił się nisko.
-
Spójrz na mnie chłopcze. – powiedział Voldemort.
Słysząc
te słowa młodszy mężczyzna spiął się, wiedział co się teraz stanie, Voldemort
użyje Legimencji by go sprawdzić, a przecież on miał coś do ukrycia, lecz
wiedział też, że Czarnemu Panu nie można się sprzeciwić. Uniósł wiec głowę i
spojrzał w oczy o czerwonych tęczówkach.
-
Legimens – szepnął Voldemort.
A w tym
samym momencie Severus poczuł w swojej głowie coś jakby oślizgłą rękę, która
przeglądała jego wspomnienia i myśli. Nie opierał się, wiedział że to tylko
zwiększy ból, który i tak odczuwał. Aż w końcu zatrzymał się dłużej na
wspomnieniu w którym znajdowała się jego córka, Severus był przerażony gdy
Czarny Pan odtwarzał to wspomnienie, z dzisiejszej nocy, w koło już któryś raz
z rzędu. Aż w końcu wyszedł nagle z jego umysłu.
- Jak
śmiesz! – krzyczał Carny Pan – Crucio! – wykrzyczał zaraz potem, a Severus padł
na kolana krzycząc i drżąc w agonii.
Trwało
to sekundy, może minuty, czy godziny. Nie wiedział stracił poczucie czasu
podczas tortury. W końcu klątwa puściła, a Severus dalej leżąc na podłodze postanowił,
że nauczy się Oklumencjii by choć częściowo uchronić swój umysł.
- Niech
cię to czegoś nauczy. Zostaniesz zaprzysiężony 24 czerwca, wraz z innymi, lecz
nie ciesz się czeka cię jeszcze zadanie Severusie Snape, o tak musisz mi
odpłacić swoją winę. – powiedział spokojnie, jakby przed chwilą nie torturował
innego czarodzieja.
Severus
usłyszał jak Czarny Pan wychodzi, przyłożył głowę do zimnej posadzki,
zapominając, że kilka metrów od niego leżą zwłoki, i pierwszy raz zwątpił czy
to co chce zrobić, na pewno jest mu potrzebne. Lecz nagle przed jego oczami
pojawiły się piękne zielone oczy, potem szeroki uśmiech, a na końcu cała twarz
Orchidii. Teraz już wiedział, że to dla niej tu będzie, że będzie ją chronił i
z tą myślą zasnął obolały. Nie przeszkadzało mu nic, ani brudna posadzka, ani
trup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz