Ten fragment rozdziału jest nieco dłuższy (ponad 1000 słów), ale znajduje się w nim jak narazie mój ulubiony fragment, Sevcio romantyk. XD
Mam nadzieję, że nikt mi za to głowy nie urwie, nie zawsze będzie tak cukierkowo. Liczę na opinię, oraz na to, że nikt nie będzie miał mi za złe braku dokładnego opisu przebiegu zakupów. :)
Jak można się domyślić przeskoczyłam kilka miesięcy, pomijając takie rzeczy jak urodziny Sevesusa (9 styczeń), oraz Orchidii (6 luty) i Vivian (młodsza siostra 24 kwietnia)
Droga do
dormitorium zleciała mu nadwyraz szybko, może dlatego, że w trakcie drogi nie
myślał o minionych zdarzeniach, a o najpiękniejszych oczach jakie widział i
anielskiej twarzyczce, no może jeszcze o lokach, które musiały być aksamitne i
miękkie. Sam nie zdawał sobie spawy z tego, jak często w ciągu dwóch ostatnich
dni myślał o tej dziewczynce, o tym, że oddał by jej wszystko, że padł by dla
niej na kolana, tylko po to żeby znów zobaczyć jej uśmiech. Myślał tak
zawzięcie, że nie zauważył migdalącej się w kącie pary, Lili Evans i Jamesa
Pottera, z którego mógłby sobie poszydzić, by umilić sobie wieczór, zwłaszcza,
że w pobliżu nie było jego przydupasów.
Do salonu
wspólnego wszedł jak najciszej tak by nikt go nie zauważył, ale nie udało mu
się, gdyż chwilę po tym jak przeszedł przez przejście zmaterializował się przed
nim Teodor Nott, ze swoim wrednym uśmieszkiem przeznaczonym jedynie dla niego.
Snape próbował go jeszcze jakoś wyminąć, ale tamten złapał go za przedramię i
pociągnął tak mocno, że Severus niemal znalazł się na podłodze.
- Co
Smarku, teraz już oficjalnie jesteś sierotą? – zapytał ironicznie, a wszyscy
przebywający w salonie buchnęli salwą śmiechu. – Ciekawe kto tak urządził
twojego szlamowatego ojczulka, szkoda
tylko, że nie pobawił się z nim dłużej.
- Zostaw
go! – wykrzyczała przykładając różdżkę do gardła Teodora. – Wiesz, że Czarny
Pan zabronił go ruszać. – mówiąc to stanęła pomiędzy nimi.
Po tych
słowach napastnik wyraźnie odpuścił, a wszystkim pozostałym zrzedły miny, o tak
przyszła pani Malfoy miała autorytet, ale co się dziwić w końcu jej siostra
była kocanką Voldemorta i miała z nim dzieci, nikt nie odważył się jej
sprzeciwić, gdyż to równało się ze złością jej siostry, a stamtąd była już
prosta droga przed obliczę Czarnego Pana i zapewne bolesna kara.
- Musimy
porozmawiać. – Black’ówna szepnęła tak cicho, że Severus ledwie ją usłyszał.
Skinął
nieznacznie głową i poszedł do swojej sypialni. Chwilę później pojawiła się tam
Narcyza, po wejściu rozejrzała się szybko i rzuciła zaklęcie przeciw
podsłuchowe, po czym odezwała się pewnie, patrząc wprost w oczy Severusa.
- Czarny
Pan zaliczył to co robiłeś jako twoje zadanie, - mówiła, a w jej oczach
dostrzegał dumę. – powiedział cytuję „ to, że pozbył się ojca jak ja kiedyś
dowodzi jedynie jego wierności”.
Po tych
słowach chciał ją już wyprosić, ale zaprzeczyła ruchem głowy i zapytała:
- Wiesz czym
jest rytuał spojenia?
- Tak, ale…
- nie zdążył dokończyć.
- Nikt go
na Tobie nie odprawił.
Severus
skinął głową.
- Nikt nie
musiał, - dziewczyna westchnęła przeciągle. – to jedna z tradycji czysto
krwistych rodów, każdy z nich wybiera odpowiedni moment według nich na
odprawienie tego rytuału. W mojej rodzinie jest to zaraz po narodzinach.
- To
przerażające. Czy… - głos mu stanął w gardle i nie był w stanie nic więcej
powiedzieć.
- Czy da
się to jakoś cofnąć? – skinięcie głową. – Możesz umrzeć, Ty … lub ona.
Jego twarz
wyrażała prawdziwy strach, a w oczach dało się zobaczyć zalążki łez. Nie chciał
umierać, ale nie wyobrażał sobie też jakby mógł żyć bez tej małej istotki.
Narcyza
zobaczyła co się dzieje z jej rozmówcą, jego wszystkie emocje poraz pierwszy można
było odczytać z jego twarzy. Wyciągnęła dłoń w jego stronę chcąc dodać mu
otuchy, ale ten odsunął się jak poparzony.
- Nie martw
nie – zaczęła uspokajająco mówić – żadne
z was nie zginie. Bella co prawda nie jest szczęśliwa, ale nie zrobi nic jeśli
Czarny Pan jej na to nie pozwoli. – zauważyła, że jej słowa powoli zaczynają
odnosić zamierzone skutki, wiec kontynuowała. - Pan nie pozwoli skrzywdzić
swojej ulubionej córki, jej magia jest zbyt silna. – zobaczyła nikły błysk w
jego oczach. – Nie powinnam tego mówić, ale mam nadzieję, że ta część tego co
powiem zostanie między nami.
- Tak,
oczywiście. – powiedział już niemal spokojnym głosem.
- Ty też
jesteś bezpieczny – zobaczyła jak jej rozmówca odetchnął w wyraźną ulgą, a na jego
twarzy widać było spokój. – on uważa, że przez spojenie będziesz jego
najwierniejszym sługą.
Wzdrygnął się
mimowolnie, ale pozostał spokojny. Widząc, że jego stan się nie zmienił po
ostatnich wypowiedzianych przez nią słowach pożegnała się i wyszła.
Został
sam, a jego myśli pędziły już tylko w jednym kierunku, miał szansę na miłość.
Podświadomie wyjął z kufra spodnie od dresu i koszulkę i poszedł pod prysznic. W
łazience zaczął rozmyślać jak będzie wyglądał ich ślub i dzieci, bo zaplanował
już całą gromadkę wraz z imionami. Gdy zaczął myśleć jak wyglądał będzie ich
dom (pokój po pokoju) usłyszał walenie do drzwi.
- Wyłaź
Spane, – to był Nott. – co popatrzyłeś sobie na Cysię to teraz trzeba zwalić
konia. – szydził.
Nie
zwrócił uwagi na te słowa.
Nie
wiedział jak długo tam jest, ale wystarczyło mu spojrzenie na swoje dłonie, by
stwierdzić, że dość długo, wyskoczył z pod prysznica i osuszył się kilkoma
ruchami różdżki. Kiedy kończył zakładać piżamę rozległo się ponowne walenie do
drzwi.
- Chwila –
krzyknął i faktycznie chwilę później otwierał już drzwi.
Położył
się do łóżka i przed zaśnięciem zastanawiał się przez chwilę czy jego
nietykalność ma jakiś związek ze spojeniem, ale szybko dogonił te myśli i zasnął,
by śnić piękne sny.
Kolejne
dni do ukończenia szkoły mijały mu na rozmyślaniu, nie skupiał się nawet na
lekcjach. Jego życie pierwszy raz od dawna wydawało się być kolorowe, w końcu
miał marzenia, takie które mogą się ziścić. Jedyną przerwą w snuciu planów na
dalsze życie, były zakupy z Panią Prince, nie był w stanie nawet myśleć o tej
kobiecie jak o swojej babci. Dostał mnóstwo nowych ubrań, szat czarodziejów,
szkolny mundur, a nawet bieliznę, oczywiście w kolorze czarnym, gdyż żywo
protestował przed jakimkolwiek innym i własną sowę, wielkiego czarnego
puchacza. Kiedy wrócił do szkoły cieszył się, że nie będzie choć przez kilka
ostatnich miesięcy odstawał wyglądem od innych, oraz jego ubiór w końcu
przestanie być powodem drwin. Jego myśli jednak szybko wróciły to jego
zielonookiego aniołka i snucia planów na wspólną przyszłość. Trwało to w
najlepsze do OWTM-ów, gdyż dopiero wtedy skupił się, by zdać je jak najlepiej i
zadał najlepiej jak mógł, z każdego przedmiotu dostając Wybitny. 22 czerwca
odbyła się uczta pożegnalna w trakcie, której odebrał świadectwo i wyniki
egzaminów, następnego dnia był już w rezydenci Prince’ów, gdzie zdał sobie
sprawę z tego, że już jutro stanie przed Czarnym Panem.
Historia Severusa, bardzo jestem ciekawa jak się potoczy :) tym bardziej, że ryzykuje ta słabością do córki Voldemorta. Podoba mi się wątek babki Snape'a. Jedna rzecz mi tylko nie pasuje: kruk?
OdpowiedzUsuńBędę śledzić i czekam na kolejną część :)
Jeśli chcesz poznać moja wersję Hogwartu zapraszam na
https://w-poszukiwaniu-lepszego-jutra.blogspot.com/
Myślę, że mogę zdradzić, że ten wątek "romantyczny" będzie do pewnego momentu raczej pozytywny. Wątek babci niech narazie zostanie owiany tajemnicą. ;)
UsuńPatronus Severusa zmienił się po śmierci Lili, mi pasował do niego kruk.
Myślę, że za góra 2 dni możesz się spodziewać kolejnego rozdziału. XD
Właśnie dziś zaczęłam czytać, jestem na rozdziale Eliksiry. :)
Mi bardzo odpowiadają takie dłuższe rozdziały, mam nadzieje, ze bedzie takich wiecej;)
OdpowiedzUsuńRomantyczna strona Severusa rowniez! Chociaz niepokoi mnie twój komentarz powyżej:D mam nadzieję, że mimo wszystko, nawet jesli pojawią sie jakieś zawirowania, to dobrze się to dla niego skończy:x
Czekam na kolejny rozdzial i przy okazji zapraszam do siebie na nowa czesc.
Pozdrawiam
szepty-serc
To są narazie bardzo dalekie plany, wielka miłość Serva ma w tej chwili 6 lat. XD
Usuń